niedziela, 14 września 2014

Rozdział 7

Obudził mnie odgłos budzika. Zaspany przetarłem oczy. Miałem zamiar jeszcze nie wstawać, ale zaraz przypomniałem sobie, że już dziś mamy lot do Londynu. Tak, pospieszyłem się z tym powrotem do Anglii, ale nie mogłem ryzykować bezpieczeństwem Alex pozostając tutaj.
Jeszcze chwilę poleżałem pod ciepłą kołdrą. Musiałem przemyśleć swoją decyzję.
                           
                              *        *     *
- Harry, wstawaj! - jakiś męski głos dotarł do mojego umysłu. - Obudź się! - dopiero po chwili rozpoznałem Mike'a. Podniosłem się z łóżka i spojrzałem na niego wzrokiem śpiącego zombie. Oczywiście moje "przemyślenia" skończyły się na tym, że zasnąłem.
- Stary, macie dzisiaj lot a ty śpisz?
- Właśnie miałem zamiar wstawać...
- Aha, właśnie widzę. - powiedział chłopak z sarkastycznym uśmieszkiem. - Pospiesz się. - dodał, a następnie wyszedł.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, wyskoczyłem z łóżka i popędziłęm do szafy. Wyjąłem z niej przypadkową koszulę, pierwsze - lepsze spodnie oraz czystą bieliznę. Poszedłem do łazienki i założyłem ubrania. Przy okazji umyłem zęby.
Kiedy byłem już gotowy zszedłem na dół do kuchni. Przy stole siedziała już prawie kompletna rodzina państwa Berry. Brakowało Alex.
Przywitałem się i również zjadłem posiłek. Dzisiejszego dnia rozmowa zbytnio się nie kleiła, więc gdy skończyłem, podziękowałem i poszedłem do pokoju spakować do końca moją walizkę.
Upchnąłem do niej kosmetyczkę. Chciałem zmieścić jeszcze moją książkę, lecz niestety nie udało się, więc zapakowałem ją do bagażu podręcznego.
Doprowadziłem pokój do tak samo czystego stanu, w którym zastał mnie pare dni wcześniej, gdy tu przyjechałem. Łóżko starannie pościeliłem. Ostatni raz spojrzałem na widok w ogromnym oknie i opuściłem pomieszczenie.
Musiałem sprawdzić czy moja towarzyszka również jest gotowa, ponieważ pozostało nam już niewiele czasu do odlotu. Zapukałem do drzwi. Otworzyły się i stanęła w nich ciemnowłosa dziewczyna, trzymająca w ręce białą walizkę.
- Gotowa? -skinęła głową. Zeszliśmy po schodach. Zapytałem się jeszcze, czy nie jest głodna, ale ona odpowiedziała, że zamówi coś w samolocie.
Pożegnaliśmy się z wszystkimi. Wyszliśmy z przytulnego domku na upalną ulicę. Pogoda była dziś wprost nie do zniesienia. Słońce okropnie grzało. Pożałowałem, że ubrałem długie spodnie.
Taksówka już na nas czekała. Zawiozła nas na lotnisko. Gdy jechaliśmy nie zamieniłem z Alex ani jednego słowa. To milczenie było takie dziwne. Monotonne.

                                            *Alex's pov*
Dzisiejszy dzień bardzo szybko mijał. Wydawało mi się, że jeszze kilka minut temu żegnałam sie z mamą i Mike'm. Teraz siedzieliśmy już w samolocie, który właśnie przekraczał pas startowy. Od razu poczułam się senna. Zamknęłam oczy i błyskawicznie zasnęłam.

Obudził mnie Harry.
- Wstawaj Alex. - wyszeptał mi do ucha. To wystarczyło, żebym podniosła powieki.
Byłam przykryta szarą bluzą. Należała ona zapewne do Harry'ego. Na stoliczku przede mną leżały naleśniki.
- Jedz, bo wystygną. - spojrzałam na bruneta. Jego bystry wzrok był skierowany w moje oczy.
- Zamówiłeś to dla mnie? Nie jestem głoda. - marudziłam
- Nie jadłaś nic od rana. Nie chcę, żebyś znowu zemdlała. - dwudziestolatek przybrał rolę mojej mamy. Po chwili przekomarzania, posłuchałam się go. 
- To jak minęła ci podróż? - spytałam połykając kawałek naleśnika.
- Nie było nudno. Fotoreporterzy nas znaleźli, kiedy spałaś przeprowadziłem krótki wywiad. - uśmiechnął się szeroko. - Za 15 minut będziemy na miejscu. Będę musiał ci kogoś przedstawić. - zakrztusiłam się. Kogo on chce mi przedstawiać?? Dość mam już problemów.
- Lepiej jedz wolniej Gwiazdeczko. - upomniał Hazz, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
- Nie jesteś moją matką, żeby mi to wypominać. - odburknęłam i na znak focha odwróciłam się do chłopaka plecami. Raczej się tym nie przejął. Wyciągnął telefon i do kogoś napisał. Tylko do kogo? Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa.
Kiedy talerz po moim śniadaniu był pusty, położyłam go na stoliku. Akurat wtedy samolot lądował. Jak zawsze trochę się bałam. Złapałam dłoń Stylesa, zapominając o tym, że miałam być na niego obrażona.
Wylądowaliśmy bezpiecznie. Odebraliśmy nasze walizki. Harry pomógł mi nieść moją.
- Chodź za mną. - poprosił. Szedł w stronę parkingu. Było tam sporo ludzi. Niektóre dziewczyny z piskiem do nas podbiegły. Oh przepraszam. Nie do nas - do Harry'ego. Przytulił kilka z nich. Powiedział, że niestety nie ma czasu. Następnie wziął mnie za rękę i podszedł do ciemnoskórego, potężnego faceta, który stał obok zielonego samochodu. Miał około czterdziestki.
- Hej Steven!
- Witaj Harry. A to jest pewnie Alex?
- Tak. Alex, to jest Steven. - przedstawił nas sobie. Uścisnęłam dłoń mężczyzny.
- Miło cię poznać.
- Steven jest twoim prywatnym ochroniarzem Gwiazdeczko. Postanowiłem, że tak będzie bezpieczniej... sama rozumiesz. Przez sam fakt, że jesteś kimś bliższym dla mnie.. dla zespołu, jesteś w niebezpieczeństwie, do tego dochodzi James. Niby jest daleko, ale wolę żebyś była dodatkowo chroniona niż, żeby spotkało cię coś złego. - w oku zalśniła mu łza. Więc to Steven jest tą osobą która miałam poznać? Myślałam, że będzie to jakaś pusta lasia. Byłam wzruszona, że Harry tak się mną przejmował. Gdyby nie on... zatrzymałam myśli i po prostu go przytuliłam.
- Dziękuję. - szepnęłam, a chłopak pogładził mnie po włosach.
Wsiedliśmy do samochodu mojego nowego ochroniarza. Styles podał ulicę mojego oraz Laury pensjonatu. W aucie panowała luźna atmosfera. W radiu grała wesoła muzyka. Wsłuchałam się w jej rytm.
- Wygląda na to, że jesteśmy na miejscu.- Steven puścił do mnie oczko. Pomóc ci z bagażami?
- Ja to zrobię. - oznajmił Hazz. Wyjął białą walizkę z bagażnika.
Weszliśmy do budynku i pojechaliśmy windą na piętro, gdzie znajdowało się nasze mieszkanie. Zapukałam. Nikt nie odpowiedział. Zapukałam nieco głośniej. Odpowiedziała cisza.
- Chyba Laury nie ma. Wzięłaś klucze?
- Nie. Zaraz do niej zadzwonię. - wyciągnęłam iPhona z torebki.
- Halo? Cześć Laura, gdzie jesteś?
- Hej Alex! Właśnie jestem na zakupach. A ty? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Stoję przed drzwiami do mieszkania, ale nie mam kluczy.
- Ups. Szkoda, że wcześniej mnie nie uprzedziłaś że dziś przyjedziesz. W domu będę dopiero około 22, bo później od razu idę do kina... Ale jak chcesz to dla ciebie mogę zrezygnować.
- Nie, nie psuj sobie zabawy. Jakoś dam radę. - zapewniłam i odłożyłam słuchawkę.
Harry spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem.
- Dzisiaj śpię gdzie indziej. - wytłumaczyłam.
- Dzisiaj śpisz u mnie. - powiedział stanowczo.

                                             
Tak więc pojechaliśmy do hotelu One Direction.. Reszta zespołu udzielała właśnie wywiadu dla jakiejś stacji radiowej, więc dom był pusty. O ile można nazwać to coś domem. Raczej luksusową willą z basenem, kinem domowym, prywatną siłownią, sauną, pokojem gier, siedmioma łazienkami i o ogromnym ogrodem. Styles na szczęście nosił ze sobą klucz. Weszliśmy do holu.
- Czuj się jak u siebie.
- Dzięki. - byłam oszołomiona tym wszystkim. Co prawda w kuchni panował straszny bałagan, ale przymknęłam na to oko.
- Wolisz spać w fioletowym pokoju czy w niebieskim? - usłyszałam głos z głębi budynku.
- W fioletowym! - odpowiedziałam po chwili namysłu.
Harry zbiegł po schodach. Pokazał gestem, żebym poszła za nim. Wziął moją walizkę i poprowadził mnie przez korytarze. Szczerze mówiąc gdybym była tu bez niego, to z pewnością bym sie zgubiła.
- Proszę. To twój pokój. - otworzył drzwi. Pokój był wielki. Ładnie urządzony, chociaż odcień fioletu na ścianach moim zdaniem był za bardzo jaskrawy.
- Fajnie, dziękuuuje. - wzięłam od niego bagaż i postawiłam go na środku pomieszczenia. - Nie będę się rozpakowywać. - powiadomiłam go.
- Jak chcesz. Ja też na twoim miejscu bym tego nie robił, skoro zostajesz tylko na jedną noc... chyba, że chcesz na dłużej? - na jego twarzy pojawił się figlarny uśmiech.
- Nie, chyba nie skorzystam z tej opcji.
- Jeszcze zmienisz zdanie. Jest tu wygodniej niż w waszym pensjonacie. - przekonywał brunet.
- Nie zostawię Laury samej, zwariowałeś?!
- A kto powiedział, że Laura nie może tu zamieszkać do końca wakacji z tobą? Hm? Mamy jeszcze dużo wolnych pokoji...
- Harry, stop.
- Przemyśl to.
- Okej, ale nie licz na coś więcej. - mój ton głosu był poważny.
- Chodź zobaczyć ogród zamiast narzekać. - zaproponował Styles.
Wyszliśmy na zewnątrz. Mimo, że było już po południu, nadal panował upał. Piękne kwiaty zdobiły teren. Za hotelem stał sporej wielkości basen. Zielonooki chłopak bez zastanowienia wskoczył do niego, przy okazji ochlapując mnie falą krystalicznej wody.
- Trzeba było ubrać kąpielówki idioto! - zawołałam ze śmiechem.
- Znalazła się mądra. - dwudziestolatek znowu na mnie chlapnął. - Wskakuj!
- Nieeee, jeszcze zostały mi resztki rozumu w głowie. - przekomarzałam się.
- No chodź, będzie fajnie! - teraz Harry przypominał pięcioletnie dziecko, które chciało się tylko bawić. Pokiwałam przecząco głową.
- Bo sam po ciebie pójdę.
- Tylko spróbuj!
- Spróbuję. - i na potwierdzenie tych słów wyszedł z basenu. Jego wilgotne ręce dotknęły mojej talii. Nie zdążłyłam wydobyć z siebie słowa protestu, kiedy... Chlup! Wylądowałam w zimnej wodzie.
- JA NIE UMIEM PŁYWAĆ GAMONIU! - darłam się.
- Tu nie jest głęboko Gwiazdeczko. - zapewnił i znowu się zaśmiał, po czym sam znowu wskoczył do zbiornika wody.
Ubranie lepiło mi się do ciała. Jak ja tego nienawidziłam, ughh. Pewnie jeszcze tusz mi się rozmazał. Świetnie. Wkurzona próbowałam podtopić człowieka, który mnie tu wrzucił, ale bez skutku. Hazz tylko się uśmiechnął i złapał moje dłonie swoimi silnymi rękoma. Trzymał mnie tak w wodzie, jak pan młody trzyma panią młodą. Faktycznie, pewnie wyglądało to komicznie. Ale czy mam coś do stracenia? W sumie to nie. Momentalnie zmieniłam nastawienie do tej całej sytuacji. Harry pogładził mnie po policzku. Patrzyłam w jego zielone tęczówki. Jakby czas zatrzymał się w miejscu kiedy... Ktoś trzasnął drzwiami.
- Wróciliśmy!! - dobiegł nas wesoły krzyk Liama z głębi domu. Magia chwili prysła.






-------------------------------------------
Po pierwsze bardzo przepraszam za takie opóźnienie, ale nie miałam kiedy napisać tego rozdziału. Najpierw jedna szkoła, później szkoła muzyczna, sprawdziany, prace domowe, dodatkowe zajęcia, wyjścia z przyjaciółmi, zabrakło czasu na fanfiction. Mam nadzieję, że ten rozdział mimo że pisany na szybko się Wam spodoba. :) Jest trochę krótki, ale obiecuję że następny będzie dłuższy. Pojawi się on za tydzień lub co najwyżej za dwa. Dziękuję za wszystkie komentarze. Mam nadzieję, że pod tym postem również je zostawicie.
Jeśli chcecie, żebym coś poprawiła to piszcie śmiało. :) Krytyka potrafi dużo nauczyć. Jeśli jesteście zainteresowani tym fanfiction to zapraszam do zakładki "informowani". Zachęcam też (znowu) do obejrzenia zwiastunu, który znajduje się w zakładce "zwiastun".
Jesteście najlepsi, kocham Was.
                  Ola
           @hicuteHarry