Spanikowałem. Jedyny rozsądny pomysł, jaki przyszedł mi wtedy do głowy, to zadzwonić na pogotowie, tak zresztą zrobiłem.
Kilkanaście minut później, nadjechała karetka i zabrała mnie i Alex do szpitala. To raczej nie było zwykłe zemdlenie. Tu wchodziło w grę coś bardziej poważnego.
Kilkanaście minut później, nadjechała karetka i zabrała mnie i Alex do szpitala. To raczej nie było zwykłe zemdlenie. Tu wchodziło w grę coś bardziej poważnego.
Weszliśmy do budynku. Ciemnowłosą dziewczynę zabrano na noszach do sali, która znajdowała się za dużymi, szklanymi drzwiami.
- A gdzie pan się wybiera? - zapytał doktor, który stał całkiem niedaleko mnie. Dziwne, że wcześniej nawet nie zwróciłem uwagi na jego obecność.
- Muszę iść z tą pacjentką, którą przed chwilą wnieśli na salę. - powiedziałem pewnym głosem.
- Czy jest pan kimś z rodziny?
- A gdzie pan się wybiera? - zapytał doktor, który stał całkiem niedaleko mnie. Dziwne, że wcześniej nawet nie zwróciłem uwagi na jego obecność.
- Muszę iść z tą pacjentką, którą przed chwilą wnieśli na salę. - powiedziałem pewnym głosem.
- Czy jest pan kimś z rodziny?
- Nie.
- To będzie pan musiał poczekać tu. - powiedział lekarz i poszedł do swojego gabinetu.
Chciałem tam wejść. Być przy niej kiedy się ocknie. Nie znaliśmy się długo, ale wiedziałem że Alex nienawidzi być samotna. Potrzebowała mnie.
Mimo zakazu wszedłem przez szklane drzwi. Znalazłem się w dużym pomieszczeniu, w którym znajdowało się mnóstwo szpitalnych łóżek, na których leżeli pacjenci. Wodziłem po nich wzrokiem. Musiałem znaleźć nastolatkę.
- To będzie pan musiał poczekać tu. - powiedział lekarz i poszedł do swojego gabinetu.
Chciałem tam wejść. Być przy niej kiedy się ocknie. Nie znaliśmy się długo, ale wiedziałem że Alex nienawidzi być samotna. Potrzebowała mnie.
Mimo zakazu wszedłem przez szklane drzwi. Znalazłem się w dużym pomieszczeniu, w którym znajdowało się mnóstwo szpitalnych łóżek, na których leżeli pacjenci. Wodziłem po nich wzrokiem. Musiałem znaleźć nastolatkę.
*Alex's pov*
Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam gdzie się znajduję i co się dzieje. Czułam tylko okropny ból głowy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Białe ściany nadawały mu poważny wygląd. Wszędzie leżały łóżka. Kilka osób krzątało się koło nich... zaraz zaraz. Ja przecież byłam w szpitalu. Jak to się stało? Próbowałam przypomnieć sobie, co wydarzyło się ostatnio. No tak... westchnęłam cicho. Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak, który biegł do mojego łóżka. Był to Harry.
- Alex! Nic ci nie jest Gwiazdeczko? Wszystko w porządku? - zadawał mi mase pytań, na które nie byłam w stanie odpowiedzieć.
- Hazz... shhhh - próbowałam go uciszyć ale bez skutków.
- Musisz mi to wszystko wyjaśnić. Kto do ciebie dzwonił? Stało się coś? - dopytywał się nadal. Moje oczy zrobiły się wilgotne. Poczułam jak po policzku spływa mi gorąca łza, a czyjaś ręka mi ją ociera. Była to ręka Stylesa.
- Nie mogę o tym teraz rozmawiać...nie mam na to siły. Jak stąd wyjdę...wtedy obiecuję, że powiadomię cię o wszystkim.. - wyjąkałam. Jego zielone oczy patrzyły na mnie ze współczuciem i skruchą. Chyba starał się mnie zrozumieć.
- Dobrze. Zapytam się, kiedy cię wypuszczą i czy jest to coś groźnego. - powiedział przytulając mnie. W tym momencie nie żałowałam niczego. Cieszyłam się, że go poznałam.
Harry wyszedł z sali pozostawiając po sobie tylko delikatny zapach męskich perfum. Patrzyłam na zegar wiszący za białej ścianie. Nagle podeszła do mnie pielęgniarka i zaczęła pytać się czy wszystko w porządku. Szczerze odpowiedziałam na pytania. Pokiwała głową i odeszła. A Hazz nadal się nie zjawił.
Usłyszałam dźwięk sms-a. Z trudem wydobyłam go z kieszeni. Nawet nie zauważyłam wcześniej, że od gwałtownego upadku na ziemię, miałam całe pozdzierane ręce. Liczyłam, że wiadomość będzie od Harry'ego, jednak jej nadawcą była Laura. Nic dziwnego, mogła się martwić skoro zniknęłam bez słowa. Opisałam jej całą sytuację i powiadomiłam, że znajduję się w szpitalu.
Po jakimś czasie znów odwiedziła mnie pani pielęgniarka i zabandażowała mi rany. Była bardzo miłą kobietą.
- Czy wie pani, kiedy będę mogła wrócić do domu?
- Tak. Rozmawiałam z lekarzem, który był na początku cię przebadać, kiedy jeszcze się nie obudziłaś. Powiedział, że niestety dopiero za dwa lub trzy dni. - odpowiedziała spokojnym tonem, a następnie podeszła do następnego pacjenta.
* Harry's pov*
Kiedy wyszedłem na korytarz, nie pozwolono mi już wejść do sali. Nie miałem szansy pożegnać się z Alex, ale dowiedziałem się, że za trzy dni powinna być już w domu. Miałem do niej zadzwonić, lecz nie chciałem, żeby się martwiła i postanowiłem zrobić to kiedy wrócę do hotelu i opowiem innym o dzisiejszym wydarzeniu. Nie miałem przy sobie swojego samochodu, więc pojechałem taksówką. Zadziwiająco szybko znalazłem się na miejscu.
Zapłaciłem, wysiadłem z auta. Udałem się prosto w stronę hotelu. Czekała przed nim cała masa fanek, a Niall stał na balkonie i zrzucał im... moje koszulki?! Wkurwiłem się. Chciałem do niego pobiec i mu porządnie wygranąć, ale tłum piszczących dziewczyn mnie zauważył i rzucił się na mnie. Próbowałem z nimi porozmawiać, ale nie dało się, było za wiele osób. Przytuliłem kilka z nich, z niektórymi zrobiłem sobie zdjęcia. Wtedy do akcji wkroczyli ochroniarze, którzy zaprowadzili mnie bezpiecznie do naszego apartamentu.
- Horan co ty kurwa wyczyniasz z moimi ciuchami?!! - wrzasnąłem z korytarza.
- Harry, one tak bardzo mnie prosiły... zresztą i tak niedługo idziemy na zakupy, wyluzuj. - powiedział nieco przestraszony Niall. - Tak w ogóle gdzie ty się cały dzień podziewałeś? Jest już 23, a ty dopiero wróciłeś. - ciągnął mój przyjaciel. Faktycznie, nawet nie zwróciłem uwagi, że było już ciemno. Zupełnie straciłem poczucie czasu.
Usiadłem na kanapie w salonie. Zawołałem resztę zespołu, musiałem wyjaśnić chłopakom co się dziś stało.
- Nareszcie jesteś Hazz! Gdzie byłeś? Jakby co, to Zayna nie ma. Umówił się na randkę z Perrie i wiesz... wróci prawdopodobnie w nocy. - powiedział Liam. Na co uśmiechnąłem się i pokiwałem głową. Cieszyłem się, że Malik ma taki szczęśliwy i ułożony związek, ale jednocześnie troszeczkę mu zazdrościłem.
Odgarnąłem włosy z czoła i opowiedziałem kumplom ze szczegółami sytuację z dzisiejszego dnia. Oczywiście, pominąłem fakt, że całowałem się z Alex. Nie chciałem na razie nikomu o tym mówić. Moi koledzy przejęli się szesnastolatką, ale zaraz później wszystko wróciło do normy i jak zwykle zaczęliśmy się wygłupiać oraz żartować. W głębi duszy czułem jednak niepokój.
*następny dzień*
Obudziłem się, było bardzo rano. Coś około 6. Miałem okropny sen, którego nie potrafiłem sobie przypomnieć. Może to i lepiej? Ubrałem szlafrok i kapcie i cicho zszedłem na dół, żeby nie obudzić pozostałych. W salonie zobaczyłem Zayna, śpiącego na kanapie. Pewnie bardzo późno wrócił ze spotkania ze swoją dziewczyną. Wyglądał na wykończonego. Przykryłem go niebieskim kocykiem, i poszedłem do kuchni zrobić sobie herbatę.
Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam gdzie się znajduję i co się dzieje. Czułam tylko okropny ból głowy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Białe ściany nadawały mu poważny wygląd. Wszędzie leżały łóżka. Kilka osób krzątało się koło nich... zaraz zaraz. Ja przecież byłam w szpitalu. Jak to się stało? Próbowałam przypomnieć sobie, co wydarzyło się ostatnio. No tak... westchnęłam cicho. Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak, który biegł do mojego łóżka. Był to Harry.
- Alex! Nic ci nie jest Gwiazdeczko? Wszystko w porządku? - zadawał mi mase pytań, na które nie byłam w stanie odpowiedzieć.
- Hazz... shhhh - próbowałam go uciszyć ale bez skutków.
- Musisz mi to wszystko wyjaśnić. Kto do ciebie dzwonił? Stało się coś? - dopytywał się nadal. Moje oczy zrobiły się wilgotne. Poczułam jak po policzku spływa mi gorąca łza, a czyjaś ręka mi ją ociera. Była to ręka Stylesa.
- Nie mogę o tym teraz rozmawiać...nie mam na to siły. Jak stąd wyjdę...wtedy obiecuję, że powiadomię cię o wszystkim.. - wyjąkałam. Jego zielone oczy patrzyły na mnie ze współczuciem i skruchą. Chyba starał się mnie zrozumieć.
- Dobrze. Zapytam się, kiedy cię wypuszczą i czy jest to coś groźnego. - powiedział przytulając mnie. W tym momencie nie żałowałam niczego. Cieszyłam się, że go poznałam.
Harry wyszedł z sali pozostawiając po sobie tylko delikatny zapach męskich perfum. Patrzyłam na zegar wiszący za białej ścianie. Nagle podeszła do mnie pielęgniarka i zaczęła pytać się czy wszystko w porządku. Szczerze odpowiedziałam na pytania. Pokiwała głową i odeszła. A Hazz nadal się nie zjawił.
Usłyszałam dźwięk sms-a. Z trudem wydobyłam go z kieszeni. Nawet nie zauważyłam wcześniej, że od gwałtownego upadku na ziemię, miałam całe pozdzierane ręce. Liczyłam, że wiadomość będzie od Harry'ego, jednak jej nadawcą była Laura. Nic dziwnego, mogła się martwić skoro zniknęłam bez słowa. Opisałam jej całą sytuację i powiadomiłam, że znajduję się w szpitalu.
Po jakimś czasie znów odwiedziła mnie pani pielęgniarka i zabandażowała mi rany. Była bardzo miłą kobietą.
- Czy wie pani, kiedy będę mogła wrócić do domu?
- Tak. Rozmawiałam z lekarzem, który był na początku cię przebadać, kiedy jeszcze się nie obudziłaś. Powiedział, że niestety dopiero za dwa lub trzy dni. - odpowiedziała spokojnym tonem, a następnie podeszła do następnego pacjenta.
* Harry's pov*
Kiedy wyszedłem na korytarz, nie pozwolono mi już wejść do sali. Nie miałem szansy pożegnać się z Alex, ale dowiedziałem się, że za trzy dni powinna być już w domu. Miałem do niej zadzwonić, lecz nie chciałem, żeby się martwiła i postanowiłem zrobić to kiedy wrócę do hotelu i opowiem innym o dzisiejszym wydarzeniu. Nie miałem przy sobie swojego samochodu, więc pojechałem taksówką. Zadziwiająco szybko znalazłem się na miejscu.
Zapłaciłem, wysiadłem z auta. Udałem się prosto w stronę hotelu. Czekała przed nim cała masa fanek, a Niall stał na balkonie i zrzucał im... moje koszulki?! Wkurwiłem się. Chciałem do niego pobiec i mu porządnie wygranąć, ale tłum piszczących dziewczyn mnie zauważył i rzucił się na mnie. Próbowałem z nimi porozmawiać, ale nie dało się, było za wiele osób. Przytuliłem kilka z nich, z niektórymi zrobiłem sobie zdjęcia. Wtedy do akcji wkroczyli ochroniarze, którzy zaprowadzili mnie bezpiecznie do naszego apartamentu.
- Horan co ty kurwa wyczyniasz z moimi ciuchami?!! - wrzasnąłem z korytarza.
- Harry, one tak bardzo mnie prosiły... zresztą i tak niedługo idziemy na zakupy, wyluzuj. - powiedział nieco przestraszony Niall. - Tak w ogóle gdzie ty się cały dzień podziewałeś? Jest już 23, a ty dopiero wróciłeś. - ciągnął mój przyjaciel. Faktycznie, nawet nie zwróciłem uwagi, że było już ciemno. Zupełnie straciłem poczucie czasu.
Usiadłem na kanapie w salonie. Zawołałem resztę zespołu, musiałem wyjaśnić chłopakom co się dziś stało.
- Nareszcie jesteś Hazz! Gdzie byłeś? Jakby co, to Zayna nie ma. Umówił się na randkę z Perrie i wiesz... wróci prawdopodobnie w nocy. - powiedział Liam. Na co uśmiechnąłem się i pokiwałem głową. Cieszyłem się, że Malik ma taki szczęśliwy i ułożony związek, ale jednocześnie troszeczkę mu zazdrościłem.
Odgarnąłem włosy z czoła i opowiedziałem kumplom ze szczegółami sytuację z dzisiejszego dnia. Oczywiście, pominąłem fakt, że całowałem się z Alex. Nie chciałem na razie nikomu o tym mówić. Moi koledzy przejęli się szesnastolatką, ale zaraz później wszystko wróciło do normy i jak zwykle zaczęliśmy się wygłupiać oraz żartować. W głębi duszy czułem jednak niepokój.
*następny dzień*
Obudziłem się, było bardzo rano. Coś około 6. Miałem okropny sen, którego nie potrafiłem sobie przypomnieć. Może to i lepiej? Ubrałem szlafrok i kapcie i cicho zszedłem na dół, żeby nie obudzić pozostałych. W salonie zobaczyłem Zayna, śpiącego na kanapie. Pewnie bardzo późno wrócił ze spotkania ze swoją dziewczyną. Wyglądał na wykończonego. Przykryłem go niebieskim kocykiem, i poszedłem do kuchni zrobić sobie herbatę.
Dzisiaj nie mieliśmy żadnego koncertu tylko nagrywaliśmy piosenki do nowej płyty. Miałem zamiar jeszcze przed pójściem do studia odwiedzić Alex w szpitalu.
*Alex's pov*
Światło poranku wyrwało mnie ze snu. Było bardzo wcześnie. Harry od wyjścia z sali nie dawał znaków życia. Może coś mu się stało? W mojej głowie pojawił się już obraz rannego przyjaciela...Nie! Muszę dać sobie z tym spokój. Nie skontaktował się ze mną, bo po prostu mu nie zależało, nie możesz tego zrozumieć idiotko?! Krzyczałam na siebie w myślach. Okropnie bolała mnie głowa. Poczułam się senna, więc ponownie położyłam się na niezbyt wygodnej poduszce i usnęłam.
*kilka godzin później*
- Alex, Alex wstawaj. - ktoś szturchał mnie za ramię.
- Alex, przyszliśmy cię odwiedzić. - powiedział inny głos. Leniwie podniosłam powieki.... i zobaczyłam Laurę oraz Harry'ego trzymającego w ręku bukiet czerwonych róż.
- Nareszcie wstałaś kochanie! Wszystko w porządku? - zapytała się blondynka. Podeszła bliżej i przytuliła mnie. Chyba nie oczekiwała, że zacznę jej teraz wszystko opowiadać.
- Dzień dobry Gwiazdeczko. - usłyszałam zachrypnięty, męski głos. - To dla ciebie... - dodał Styles i wręczył mi kwiaty. Podziękowałam, a później Hazz zostawił nas same.
Długo rozmawiałam z Laurą, ale w końcu musiała iść. Z trudem powstrzymałam łzy i pożegnałam się. Zostałam sama. Nienawidziłam samotności.
*dwa dni później*
Minęły dwa dni, podczas których nie działo się nic specjalnego. Harry, Laura, a nawet pozostali członkowie zespołu One Direction wpadali czasem mnie odwiedzać, przywożąc mi wtedy jakiś mały upominek. Poza tym czas w szpitalu dłużył się niemiłosiernie. Aż w końcu nadszedł ten dzień, w którym opuszczę to paskudne miejsce. Byłam już spakowana (zresztą dużo rzeczy przy sobie nie miałam) i Styles miał po mnie lada moment przyjechać swoim czerwonym ferrari hehe. Głowa już mnie wcale nie bolała, a rany na dłoniach były już prawie całkowicie zagojone.
- Witam. Ja jestem po pannę Berry. - usłyszałam dobiegający z korytarza głos Harry'ego.
- Oczywiście, już po nią idę. - odpowiedzi udzieliła prawdopodobnie jasnowłosa pielęgniarka.
Miałam racje. Kobieta zjawiła się zaraz w sali i pokazała gestem, że mam już iść.
Razem z Harrym opuściliśmy budynek. Dwudziestolatek wpatrywał się w ziemię, chyba unikał ze mną kontaktu wzrokowego. Czułam, że coś jest nie tak.
- Gdzie masz samochód? - zapytałam.
- Postanowiłem, że się przejdziemy. Spacer dobrze ci zrobi. - powiedział. Szliśmy jakiś czas milcząc, ale nie była to krępująca cisza.
- Tak właściwie, to możesz mi powiedzieć co się stało? Czy uważasz, że nie musisz mi niczego mówić? - spytał trochę zdenerwowany nadal na mnie nie patrząc.
- Harry... spójrz na mnie. - poprosiłam. Chłopak odwrócił głowę. Jego oczy były lekko spuchnięte i czerwone. Czy to od łez?
- Płakałeś? - nie odpowiedział.
- Dobrze zaraz wszystko ci powiem... ale to również nie jest dla mnie łatwy temat, zrozum.
- Wiem. - odrzekł brunet i wzkazał na pobliską ławkę. Usiedliśmy na niej. Teraz musiałam wszystko mu wytłumaczyć ehh.
- Od kilku lat mój tata walczy z rakiem... - zaczęłam. - Przez kilka ostatnich miesięcy musiał leżeć w szpitalu. Jego stan zdrowia coraz bardziej się pogarszał. Lekarze nie potrafili nic zrobić... Leki już nie pomagały... Ja wiedziałam, że to się kiedyś stanie. I to niedługo..Ale wyjechałam tu, do Anglii. Właśnie wtedy, właśnie kiedy dzwonił James.. i nie odebrałam... właśnie wtedy mój tata umierał...Już go nigdy nie zobaczę. - w tym momencie przestałam mówić, podniosłam wzrok na Harry'ego. Siedział z poważną miną zasłuchany w moje słowa. Nie mogłam. Nie mogłam dłużej wtrzymać i wybuchnęłam wielkim płaczem. Teraz po policzkach nie spływały mi krople łez, lecz ich całe strumienie.
- Shhhh spokojnie Alex. - Styles chyba próbował mnie objąć, lecz ja się odsunęłam.
- Nie żadne 'shhh Alex'! Ty nic nie rozumiesz!! Ja go kochałam... Muszę wrócić do Polski...- przerwałam, ponieważ zachłysnęłam się łzą. Mój głośny szloch słychać było chyba na całe miasto. Jakaś starsza pani podeszła do mnie i podała mi chusteczkę.
- Chcesz teraz nas zostawić? Czyli naprawdę jestem dla ciebie nikim? Wiem, że jesteś w trudnej sytuacji. Przykro mi.
- Jakoś wcześniej żyliście beze mnie... polecę najbliższym lotem... - podjęłam szybką decyzję. Już chciałam odejść, uciec od tego wszystkiego, lecz chłopak mnie zatrzymał. Jego oczy wyglądały jak ze szkła. Również zbierało mu się na płacz.
- Nie polecisz sama, masz dopiero 16 lat. - Harry swoim zachowaniem w tym momencie przypominał mi moją mamę. - Jadę z tobą. - dodał.
Ze zdziwienia nie mogłam wydobyć z siebie słowa sprzeciwu.
--------------------------------------------------------------
Mamy następny rozdział ;) Wyjaśnia się jeden z problemów naszej głównej bohaterki. Chciałam, żeby ten rozdział był dłuższy niż inne, ale chyba w końcu mi nie wyszło hah. Jeśli chcecie, abym coś zmieniła w stylu pisania, to mnie o tym powiadomcie, postaram się coś z tym zrobić :) Jeszcze nie wiem jakim sposobem Harry poleci do Polski, skoro ma trasę koncertową... ale coś się wymyśli przy pisaniu rozdziału piątego. Pojawi się on za jakiś czas.
Dziękuję za wszystkie komentarze, ponieważ motywują mnie one do dalszego pisania. Wszystkich zainteresowanych tym fanfiction w dalszym ciągu zapraszam do zakładki "informowani". Jeśli macie jakieś pytania lub prośby piszcie do mnie na twitterze.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
kocham was :)
Ola x
@hicuteHarry
Cudowny *,* biedna Alex ;((
OdpowiedzUsuńHazz płakał? Jeju biedak ;(
Zakochany <3
Zapraszam też do mnie ;* ff o Liamie
gold-fanfiction.blogspot.com
Aww uwielbiam <3 podoba mi sie i chce jak najszybciej następny. Życzę weny ;** Mogłabyś powiadamiac mnie o rozdziałach? C; @niallxmyxhero
OdpowiedzUsuńdziękuję aw. jasne :) x
Usuńnie no bomba,żal mi tylko Alex,Harr'ego też trochę,ale rozdział fantastyczny:)
OdpowiedzUsuńHazz płakał,żal mi go strasznie:(Taki zakochany<3
OdpowiedzUsuńAlex też mi strasznie żal:(
Cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
No nie wiem co napisać bo serio jest dobry nawet bardzo więc łap to=====> <3333
OdpowiedzUsuń@_love_is_red_
uwielbiam, jedno z lepszych polskich ff jakie czytam :D (mogłabyś pisać dłuższe rozdziały? ) // @swaggienialleh
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć aw ❤ jasne, spróbuję :)
UsuńSzkoda mi Alex i Harryego :(
OdpowiedzUsuńRozdziały bardzo mi się spodobały, ciekawie piszesz ;) x
@koteczek_nialla
Świetny rozdział i ciekawy pomysł na opowiadanie ! Szkoda mi Alex :c Jestem ciekawa jak potoczą się dalej ich losy :) Pozdrawiam - @zosia_official ;3
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem jest tylko lepiej i lepiej :) jedno z lepszych ff jakie czytałam. Po raz pierwszy czytając fanfiction rozpłakałam się. Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się ich losy. @Julia_Elo_xx
OdpowiedzUsuńMasz trochę literówek - pamiętam patrzenie za zegar na ścianie, zamiast na, a dalej nie pamiętam :D No, ale to w końcu drobnostka ;) Pisz dalej, pozdrawiam cieplutko i życzę weny, no i zapraszam do mnie :) xx
OdpowiedzUsuńhttp://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
M. x
Świetne rozdziały. Naprawdę masz ogromny talent. Już się wyciągnęłam a to dopiero 4 część xd hehe
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niebawem :D Pozdrawiam x
@WDirectionerH
O jaaaa prdl!!! <3 To jest niesamowite! :***
OdpowiedzUsuńNie moge się już doczekać kolejnego rozdziału <33
Booooskieee *.*
Czekam na następny rozdział :D :333
@lalahaska69
Cudny ♥
OdpowiedzUsuńWspółczuję Alex :'(
Pozdrawiam
@LouZaz_Malikson
Biedna Alex...
OdpowiedzUsuńTo miłe ze strony Hazzy, że chce ją wesprzeć w tych chwilach 💗
Świetnie piszesz 😺
Nie mogę się doczekać następnego 😋
@unicorns_are_my
uwielbiam to ff xx
OdpowiedzUsuńZbierało mi się na łzy, biedna Alex xx /@pldirectioners2
OdpowiedzUsuń